Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Według grudniowego sondażu CBOS-u praca jest jedną z najwyżej cenionych wartości życiowych przez Polaków. Wyżej jest tylko szczęście rodzinne. Niżej plasuje się zdrowie, spokój i życiowa uczciwość. Zdecydowana większość badanych zgadza się też ze stwierdzeniem, że praca nadaje sens życiu, że warto być pracowitym i każdą pracę należy wykonywać z sercem. Jak na lekarstwo jest natomiast z sondażami dotyczącymi pracoholików. Bo choć coraz częściej mówi się o zjawisku pracoholizmu, to w Polsce wciąż niewiele jest danych na ten temat. Marcin Czech pracuje w firmie farmaceutycznej. Kieruje czteroosobowym zespołem analityków i średnio pracuje 9-10 godzin dziennie. Jest również wykładowcą akademickim, pisze artykuły do pism branżowych i działa w Polskim Towarzystwie Farmakoekonomicznym. Wychodzę z domu o 8. rano, a wracam po 21. To jednak nie wszystko. Uczę się języka obcego, chodzę na basen, tai-chi i wychowuję 2-letniego syna – mówi Marcin. Do tego dochodzi aktywność weekendowa. Zdarza się, że nawet trzy weekendy z rzędu spędzam w pracy. Wtedy prowadzę wykłady na uczelni lub wyjeżdżam w delegacje – opowiada. Pracuję po kilkanaście godzin dziennie, ale wszystko co robię jest moją pasją – przekonuje. Czym jest zatem pracoholizm? I czym się różni od zwykłego zapracowania?

Praca lepsza niż urlop

Według psycholożki Elżbiety Kołakowskiej, specjalizujacej się w terapii poznawczo-behawioralnej, o pracoholizmie nie świadczy czas poświęcany pracy. Nawet jeśli ktoś oddaje się pracy w stopniu zdecydowanie przekraczającym przeciętne normy i w opinii najbliższych, czy współpracowników pracuje “nienormalnie” dużo, nie musi być pracoholikiem – twierdzi w rozmowie z Wirtualną Polską Kołakowska. Najważniejsze w odróżnieniu pracoholizmu od przepracowywania się, czy poświęcania pracy, jest to, jak osoba czuje się bez pracy, co przeżywa, jakie stany i emocje ją ogarniają, gdy nie pracuje – dodaje psychoterapeutka. Osoby przepracowane dostrzegają, że mają problem i myślą z tęsknotą o odpoczynku w odróżnieniu od pracoholików – podkreśla. Pracoholicy nie potrafią krytycznie ocenić własnego stosunku do pracy, a stan permanentnego przemęczenia jest dla nich normą. Myśl o odpoczynku z dala od pracy, czy o wakacjach przeraża ich, a weekendy w domu są zawsze najgorszymi dniami w tygodniu – mówi terapeutka.

Jak uzupełnia Kołakowska, diagnozując pracoholizm warto też pamiętać, że nie jest tak istotne to, że człowiek zbyt dużo pracuje, tylko to w jakim wymiarze zaniedbuje inne sfery życia – mówi terapeutka.

Choć Marcin Czech nie uważa się za pracoholika, i przyznaje, że lubi po prostu być aktywny i spędzać czas z innymi ludźmi, to zachowanie równowagi nie zawsze mu wychodzi. Nie mam czasu na to, aby usiąść i poczytać książkę, lub na chwilkę się zatrzymać i zastanowić nad pewnymi sprawami. Cały czas żyję w pośpiechu – mówi Czech. Marcin wspomina, że jego obecne zajęcia i tak nie są szczytem jego możliwości. 12 lat temu, kiedy byłem praktykującym lekarzem bardzo poważnie zachorowałem, więc wiem, że nie mogę przesadzać. Dawniej, gdy czułem się przemęczony rzucałem wszystko i wyjeżdżałem. Teraz mam dziecko i resztkę wolnego czasu jemu poświęcam. To on daje mi wytchnienie i usprawiedliwienie, że pewnych rzeczy w tym czasie nie robię – przekonuje Marcin. Podobnie wyglądało do niedawna życie Michała Grabczyka, informatyka z Warszawy. Przez ostatnie cztery lata spałem po trzy, cztery godziny na dobę. Byłem współwłaścicielem firmy, a oprócz tego prowadziłem po pracy szkolenia. Nie uciekałem od zajęć, bo jedną z przyczyn takiego trybu życia, były niepowodzenia w życiu osobistym. Praca stała się dla mnie sposobem na zapełnienie pustki – mówi Michał. Byłem przemęczony i wiem, że choć długo pracowałem, to paradoksalne, wpływało to na jakość i wydajność mojej pracy. Ludzie różnie mnie postrzegali, a niektórzy wymyślali na mnie różne przezwiska, np. cyborg – wspomina Michał.

Pracoholik może być mniej efektywny

Kołakowska przyznaje, że pracoholik może rzeczywiście być mniej efektywny w pracy niż niepracoholik. Gdyby przebadać statystycznego pracoholika i niepracoholika to być może ci drudzy byliby bardziej efektywni, bo są np. mniej zmęczeni i obciążeni psychicznie – mówi terapeutka. Dodaje jednak, że to kto lepiej pracuje zależy od tego jak rozumie się efektywność i jak ona jest mierzona, pracoholik może bowiem osiągać lepsze wyniki w pewnych projektach, jeśli np. spędza dwukrotnie więcej czasu nad danym projektem niż zwykły pracownik. Przyczyn pracoholizmu jest wiele. Według Kołakowskiej, są osoby, których osobowość predysponuje do uzależniania się, a to czy dana osoba uzależni się właśnie od pracy jest kwestią sprzyjających okoliczności, czy wręcz przypadku. Skłonność mają często perfekcjoniści, czyli osoby, które myślą w kategoriach:’muszę być najlepszy’.

Jacek Santorski, psycholog biznesu ocenia, że u podstaw pracoholizmu mogą leżeć także problemy międzyludzkie. Zawsze zalecam w takich sytuacjach, żeby zbadać swoje relacje z pracodawcą lub z partnerem, bo tam tkwi zazwyczaj wyjaśnienie. Często okazuje się, że praca to jedyne, co ma sens dla tego człowieka, ale nie oznacza to, że jest od niej uzależniony – mówi Wirtualnej Polsce Santorski. Dodaje, że niejednokrotnie ludzie po prostu źle interpretują pracoholizm. Z badań wynika, że w europejskich firmach jest tylko 10% ludzi, którzy znają swoją wartość, umieją pracować, są zdyscyplinowani i wiedzą czym jest orientacja na cel. To są ludzie najcenniejsi dla firmy, a z drugiej strony najmniejszym kosztem osiągają największe rezultaty – podkreśla.

Drugą grupą pracowników – jak mówi Santorski – są ci, którzy się ‘krzątają’. Takich jest 40%. Siedzą w pracy po godzinach nie dlatego, że się uzależnili od pracy, tylko dlatego, że się nie umieli zorganizować i określić sobie priorytetów. że mają nie dość poczucia własnej wartości żeby powiedzieć – ’stop szefie, zostawiam to na jutro, bo chcę zrobić to lepiej’, bo obawiają się utraty pracy – mówi. Santorski uzupełnia, że dla niego najbardziej wiarygodne są badania amerykańskie. Według amerykańskiego systemu diagnostycznego honorowanego przez wszystkie sądy i instytucje państwowe, nie ma dostatecznych przesłanek, aby mówić o uzależnieniu od pracy tak jak od alkoholu, czy heroiny. Natomiast można obserwować ludzi, którzy się przepracowują, zapracowują, spędzają w pracy znacznie więcej czasu, niż by to było higieniczne – zaznacza psycholog biznesu.

Jak leczyć pracoholika?

Wyleczyć się z pracoholizmu nie jest łatwym zadaniem i zależy od stopnia uzależnienia. Jak mówi Elżbieta Kołakowska, osoba uzależniona długo zaprzecza przed sobą i przed innymi, że ma problem, więc nie szuka pomocy, a wszelkie sugestie w tym kierunku traktuje jako nieżyczliwość, lub brak zrozumienia. Otoczenie najczęściej jest bezsilne. Pracoholik zaczyna szukać pomocy dopiero, gdy zaczyna tracić rodzinę, przyjaciół, lub zaczyna chorować somatycznie. Generalnie można powiedzieć, że im szybciej zwróci się o pomoc psychologiczną, tym lepiej. – dodaje Kołakowska. Na ogół leczenie jest oparte na psychoterapii, ale – jak twierdzi psychoterapeutka – w stanach ciężkich wskazana jest pomoc farmakologiczna. Pracoholizm jest problemem psychicznym i skuteczne leczenie wymaga przede wszystkim oddziaływań psychologicznych, czyli psychoterapii, choć w stanach ciężkich wskazana jest też pomoc farmakologiczna.

Zmienić życie nie jest jednak takie łatwe, bo jak mówi Michał gdy się dużo pracuje, to najczęściej współpracownicy do tego przywykają i zaczyna uchodzić to za normalność. Kiedy chce się zmienić tryb życia i pracy to zaczyna być to uważane za ‘fanaberię’. Jedynym wyjściem pozostaje zmiana miejsca pracy. Niestety, gdy człowieka nie ma w firmie to szybko zapomina się o nim i jego wkładzie pracy – mówi informatyk. Michał twierdzi też, że pracoholizm jest niejednokrotnie uwarunkowany charakterem pracy jaki się wykonuje. Jestem administratorem sieci, więc gdy zdarzy się jakaś awaria, to muszę przyjechać bez względu na godzinę – mówi. Marcin opowiada natomiast, że ciężko mu nazywać się pracoholikiem, bo obraca się w środowisku ludzi, którzy pracują podobnie. Mój przełożony też w domu nie bywa prawie wcale i spędza w pracy więcej czasu niż ja- śmieje się Marcin. Osobami, które mówią mi, że powinienem robić mniej są moi przyjaciele i rodzina. Często radzą mi, żebym zwolnił, ale wtedy odpowiadam im, jak zwykle odpowiadają pracoholicy: ‘już tylko skończę ten ostatni projekt i będzie lepiej’ – żartuje Marcin. Nigdy jednak tak nie jest. Zawsze przychodzą nowe pokusy. I tak naprawdę, choć odrzucam wiele rzeczy, to mam wciąż tyle pracy, że obdzieliłbym nią trzy osoby – podsumowuje.