W literaturze psychiatryczno-psychologicznej istnieje wiele klasyfikacji i kryteriów rozwoju choroby alkoholowej. Dla naszych potrzeb posłużymy się jednym z najprostszych i najbardziej czytelnych, dobrze jednak oddającym obraz całej dynamiki zaburzeń.

1. Początkowa, ostrzegawcza faza alkoholizmu.

Najpierw pijemy towarzysko, okazjonalnie. Ale odkrywamy odurzające właściwości alkoholu, dzięki którym redukujemy napięcie, zmęczenie, możemy zapomnieć o problemach i troskach. W ten sposób uzależniamy się emocjonalnie i sytuacyjnie od alkoholu. Z czasem napoje alkoholowe przestają być rożnymi, smakowo przyjemnymi trunkami, stając się potrzebnymi środkami, dzięki którym możemy na chwile "oderwać się od życia". Zaczynamy szukać okazji do picia i pijemy częściej.

W końcowym etapie tej fazy pojawia się "mocna głowa", czyli możliwość wypijania coraz większej ilości alkoholu, co jest możliwe za przyczyna wzrastającej tolerancji na alkohol i zanikowi odruchów obronnych organizmu przed czynnikiem trującym.

Coraz mniejsza dawka alkoholu wyzwala potrzebę picia, aż do stanu upojenia, lub braku alkoholu. W ten sposób coraz częściej tracimy kontrole nad piciem. Po przerwaniu picia, na razie od czasu do czasu, organizm może reagować parogodzinnym "kacem" i potrzeba wypijania "klina", czyli alkoholu, wyrównującego jego spadek we krwi. Ale na tym etapie istnieje jeszcze możliwość wyboru - można nie pić, jeśli nie zaczyna się pić.

Już na tym etapie mogą pojawić się również pierwsze luki pamięciowe, potocznie nazywane "urwanymi filmami".

Na poziomie somatycznym dochodzi min. do nieżytów żołądka i uszkodzeń wątroby.

2. Krytyczna faza alkoholizmu. Uzależnienie psychiczne i fizyczne.

Faza ta, w zależności od indywidualnych predyspozycji organizmu, intensywności picia oraz rodzaju spożywanego alkoholu, może trwać od kilku do kilkunastu nawet lat.

Nie oznacza to jednak, że w tym okresie nic niebezpiecznego się nie dzieje. Na skutek przystosowania metabolizmu komórkowego do alkoholu, umacnia się tolerancja na niego. Utrata kontroli jest zjawiskiem stałym, a potrzeba picia staje się fizyczna koniecznością. Pojawia się konieczność picia rano, by w ciągu dnia być zdolnym do pracy. Luki pamięciowe obejmują coraz szerszy obszar zdarzeń. Następuje utrata krytycyzmu. Zaczyna się kształtować system fałszywych przekonań dotyczących przyczyn i okoliczności, które jakoby skłaniają do picia. Cała uwaga koncentruje się na sposobach zdobywania alkoholu i stwarzaniu okazji do picia. Zakres przeżyć osobistych ogranicza się do ustawicznego myślenia o alkoholu i ciągłych usiłowań uzyskania kontroli nad piciem. Budzi się poczucie winy, co z kolei wiedzie do picia potajemnego i jednocześnie do unikania wszelkich rozmów o alkoholu. Dotychczasowe zabiegi, by alkohol nie przeszkadzał w pracy i codziennych obowiązkach zastępują działania koncentrujące się na tym, by praca i obowiązki nie przeszkadzały w piciu. Reakcje po odstawieniu alkoholu /kac/ występujące w tej fazie zasadniczo po intensywnym piciu, sporadycznie pojawiają się po coraz mniejszych dawkach i występują coraz częściej.

Pod koniec tej fazy obserwuje się zmianę tolerancji na alkohol. Tolerancja ta powoli ulega zmniejszeniu, tzn. do osiągnięcia stanu upojenia potrzebna jest coraz mniejsza dawka alkoholu. Mówiąc inaczej: mocna do tej pory głowa zaczyna być coraz słabsza. Nie oznacza to jednak iż choroba ustępuje. Oznacza to po prostu, że coraz mniejsze dawki alkoholu powodują coraz większe spustoszenie w organizmie.

Pojawiają się min. powikłania psychiczne o charakterze psychotycznym.

3. Końcowa faza alkoholizmu.

Uzależnienie fizyczne i utrata kontroli nasilają się coraz bardziej. Picie trwa niekiedy przez kilka dni z rzędu, póki nie nastąpi całkowite wyczerpanie fizyczne. Prócz porannego drżenia rąk często występuje drżenie powiek i języka oraz skurcze mięśniowe. Mogą pojawić się zwyżki ciśnienia krwi, wahania częstości tętna, napadowe poty, biegunki, bezsenność. Tolerancja na alkohol stale spada. Do powstania stanów upojenia wystarczają coraz mniejsze dawki (np. 1-2 butelki piwa). Nawet przy tak małych ilościach wypijanego alkoholu występuje częściowa lub całkowita niepamięć. W razie braku wódki pije się alkohole niekonsumpcyjne. W badaniach somatycznych stwierdza się nieżyt błony śluzowej żołądka, niewydolność wątroby, nerek i mięśnia sercowego. Twarz jest często obrzękła, naczynia krwionośne policzków i nosa mogą być rozszerzone, spojówki przekrwione.

Pojawia się degradacja psychiczna. Występuje duża chwiejność uczuciowa, dominują wzruszenia doraźne, sytuacyjne. Zachowanie staje się niekonsekwentne, często na plan pierwszy wysuwa się drażliwość, niecierpliwość, wybuchowość i urojenia wielkościowe. Nierzadka jest depresja lub paranoja.

Objawy neurologiczne związane z uszkodzeniem i/lub zanikiem mózgu obejmują: znaczne zaburzenia chodu, niemożność utrzymania postawy stojącej, zaburzenia świadomości, drgawki, niedowłady kończyn, bóle i obrzęki mięsni, itp.

Nasilają się stany bezsenności, które mogą przejść w całkowitą bezsenność z nieokreślonymi lekami. Najczęściej jednak sen jest płytki, przerywany koszmarami, z których następuje budzenie sie z lekiem.

Niekiedy występują omamy wzrokowe i słuchowe oraz zaburzenia orientacji co do miejsca i czasu. Chorzy widza jakieś zwierzęta, gady, ptaki, owady, robaki, które mogą po nich chodzić, ulegać zmniejszeniu lub zwiększeniu. Majaczenie alkoholowe trwa od dwóch do siedmiu dni i bezwzględnie wymaga hospitalizacji.

Faza ta kończy się śmiercią.

Tak ogólnie i w dość schematycznym ujęciu wygląda "droga krzyżowa" alkoholika. Niektóre jej elementy opisaliśmy już dokładnie, o pozostałych będziemy jeszcze mówili w kolejnych odcinkach naszego cyklu.

Jeżeli Czytelniku rozpoznajesz siebie w jakimkolwiek miejscu tego opisu i w jakimkolwiek zakresie, czy szczególe, to masz dwie możliwości.

Możesz sobie powiedzieć: "Eee..., nie jest tak źle, większość z tych objawów nie ma ze mną nic wspólnego, a tych parę, które do mnie pasują, to drobiazgi". Możesz uciec od tego, co właśnie zobaczyłeś i poczułeś... może jeszcze niewyraźnie, może tylko przez moment, przez chwile niepokoju, przeczucia, że to Ciebie dotyczy... Możesz uciec od tego tekstu łatwo. Możesz wyrzucić pospiesznie gazetę w obawie, by nie przeczytała jej żona, dziewczyna, albo mąż, lub dzieci... Ale nie uciekniesz od swojego problemu. Bo jeśli czytając ten tekst miałeś taki "przebłysk", że on Ciebie opisuje, chociaż trochę, zaledwie częściowo, to znaczy, że masz problem alkoholowy.

Ale jest tez druga możliwość. Możesz podążyć tym śladem. Jeśli nie jesteś alkoholikiem, nic nie stracisz. Jeśli jesteś alkoholikiem, możesz tylko zyskać. Stawka w grze zaprzeczeń, którą prowadzisz sam ze sobą, jest bowiem Twoje życie. Nie mniej i nie więcej. Masz szanse to życie odzyskać i uratować, gdy wpierw sam przed sobą przyznasz się do tego, że jesteś alkoholikiem. Dopóki tego nie zrobisz, cały czas będziesz uciekał. Donikąd. Lub, jeśli wolisz konkretniej, wprost w objęcia śmierci - najpierw tej cywilnej i społecznej, intelektualnej i psychicznej, a w końcu tej fizycznej, ostatecznej. Alkohol prowadzi Cię za rękę tą właśnie drogą.

Gdy będziesz sobie w stanie powiedzieć "jestem alkoholikiem", nic się od razu nie zmieni, prócz tego, że już nie będziesz miał za bardzo dokąd uciekać, choć będziesz jeszcze próbował... Niczego więcej teraz nie musisz. Nie musisz teraz nawet, jeśli nie potrafisz, przestać pić. Nie wszystko na raz. Jedna rzecz w jednym czasie. Od tego momentu, jeśli on nastąpi, zacznie się jednak Twoja siła i Twoja nowa tożsamość. To jest pierwszy krok. Gdybyś go zrobił teraz, dzisiaj, to każdy następny dzień mógłby już pracować dla Ciebie, na Twoją korzyść. Oczekiwanie czegokolwiek od siebie "jutro" też jest forma ucieczki... Teraz, dzisiaj jest realny czas na decyzję i zmianę. Tylko wtedy "jutro" nie będzie takie samo jak "dzisiaj".