Gdy czujemy silną zazdrość, życie jest jakby takie samo, jak wtedy gdy jej nie doświadczaliśmy, a jednak jest inne – ma inny kształt, inne kolory i wymiary.
Jest nasze, a jakby nie nasze. Czujemy się ściśnięci, ograniczeni, zamknięci w kanciastej perspektywie, niewygodnej, frustrującej, a z czasem wręcz bolesnej...
Różnymi sposobami próbujemy ten stan odwrócić. Nie zawsze skutecznie. Najczęściej chwilowo, bo zazdrość wraca.
Tęsknimy do czasu, gdy było inaczej. Do okresów, gdy odmiennie czuliśmy siebie, innych i otaczającą nas rzeczywistość. Gdy dostrzegaliśmy inne jej barwy. Gdy oddychaliśmy otwartą przestrzenią życia. Gdy byliśmy wolni od lęku i myśli o nieuchronnym zagrożeniu. Gdy niepewność nie odbierała nam radości każdego nieomal dnia.
W zazdrości jest duszno, ciasno, smutno, czasem przerażająco.
Gdy zazdrość staje się zasadą kierującą życiem, znika wzajemne zaufanie i autonomia obu stron.
Tak znika bliskość.
W byciu jakby razem pojawia się wiele wątpliwości.
Miłość zranioną warto ratować - bycia razem bez miłości może nie warto.