Pojecie inteligencji, pochodzące od łacińskiego słowa intelligentia – pojętność, zrobiło w XX wieku ogromna karierę. Mamy inteligentnych ludzi, prowadzących inteligentne rozmowy, mówimy o wrodzonej inteligencji naszych dzieci, a ostatnio naszym życiem coraz częściej kierują inteligentne maszyny.

W życiu społecznym na dobre już utarły się takie określenia jak inteligencja pracująca, zawodowa, techniczna lub twórcza. Inteligent to człowiek wykształcony, należący do warstwy społecznej określanej jako inteligencja. Mamy też intelektualizm, czyli pogląd teoriopoznawczy przypisujący intelektowi podstawowe lub wyłączne znaczenie w procesie poznania. Niewątpliwie też z duma stwierdzamy, ze każde następne pokolenie jest inteligentniejsze, mądrzejsze, szybciej i łatwiej przyswajające sobie wiedze, konieczna do inteligentnego funkcjonowania w dzisiejszym świecie.

Ale to tylko jedna strona medalu. Jednocześnie bowiem z niepokojem obserwujemy wzrastająca liczbę samobójstw, chorób psychicznych, rozwodów, niechcianych dzieci, gangów, sekt i zbrodni. Coraz częściej też dowiadujemy sie, iż patologie te są udziałem ludzi inteligentnych, tak jakby inteligencja coraz mniej miała wspólnego ze zdroworozsądkową ocena i przystosowaniem społecznym.

Oczywiście przyczyn tego stany rzeczy należy upatrywać w wielu bardzo rożnych okolicznościach, którymi tu nie będę sie zajmowała. Chciałam jednak zwrócić Czytelnikowi uwagę na, zaproponowane ostatnio przez psychologów amerykańskich, nowe spojrzenie na inteligencje, które w jakimś sensie rzuca tez nowe światło na powyższe problemy.

Do niedawna psychologia traktowała inteligencje jako zespól zdolności umysłowych umożliwiających człowiekowi sprawne korzystanie z nabytej wiedzy. Bardziej współczesne definicje mówiły o inteligencji jako wieloczynnikowej sprawności umysłowej przejawiającej sie w zdolności myślenia problemowego, a w tym także zapamiętywania, rozumienia znaczenia slow, wykonywania podstawowych działań matematycznych, uchwycania stosunków miedzy treścią spostrzeżeń wzrokowych i ich ułożeniem w przestrzeni, itd.

Nie wdając sie w szczegóły, bardzo ogólnie można powiedzieć, iż inteligencje pojmowano jako zdolność rozumienia "w ogóle", z naciskiem na zdolności logicznego myślenia.

Stworzono też wskaźnik badania inteligencji, czyli ilorazu inteligencji /IQ/. Wszystkie testy psychologiczne do badania IQ pozwalają na ogólną orientację co do sprawności intelektualnej danej osoby. Mówiąc inaczej testy te badają intelektualne procesy myślenia z pominięciem emocji. A wiec iloraz inteligencji nic nie mówi o emocjonalnym funkcjonowaniu jednostki, ani o wpływie emocji na ogólne, w tym inteligentne jej funkcjonowanie. A przecież ten wpływ jest ogromny.

Przez dziesięciolecia psychologia (a także filozofia) podzieliła sztucznie człowieka na istotę rozumną i emocjonalną, w badaniu inteligencji koncentrując się wyłącznie na tym pierwszym. "Serce i rozum" stały się odseparowanymi wyznacznikami ludzkiego funkcjonowania. Jednocześnie jednak, a może właśnie na skutek tego, postulat kierowania się wyłącznie rozumem stał sie sztandarowym hasłem współczesnego człowieka zachodniej kultury, z opłakanymi nieraz skutkami.

Pod naciskiem przeróżnych filozoficzno-psychologicznych teorii głoszących pochwale rozumu, a także praktycznych wymagań stawianych przez naukowo-techniczną cywilizacje, współczesny, inteligentny człowiek zaczął wypierać sie swoich emocji jako reakcji niższego rzędu, zaniedbując je, a w konsekwencji stając się bardzo racjonalnym i logicznym, lecz często nieszczęśliwym, albo ograniczonym emocjonalnie, czy tez po prostu nieżyciowym. Istnieją też takie sytuacje, gdy inteligentny człowiek na skutek nieumiejętności radzenia sobie z emocjami osiąga słabe wyniki np. w nauce, czy pracy.

Oczywiście emocje mają wpływ na skuteczność wszelkiego myślenia i udowadnia to sama struktura naszego układu nerwowego. Okazuje się bowiem, iż anatomicznie istnieją w naszym mózgu struktury, będące emocjonalnym mózgiem, połączone funkcjonalnie z kora mózgowa, czyli naszym mózgiem racjonalnym. Dzisiejsi psychologowie twierdzą, iż od funkcjonalnej równowagi miedzy nimi zależy nasze powodzenie w życiu, gdyż każdy z nich jest tak samo ważny dla naszego rozwoju i zachowania.

Sam intelekt nie wystarcza byśmy w pełni mogli wykorzystać nasze potencjalne możliwości.

Emocjonalny mózg może działać niezależnie od mózgu racjonalnego, przechowuje nasza emocjonalna pamięć nierzadko bez żadnego udziału naszej świadomości. Mózg emocjonalny rozwija sie szczególnie szybko w pierwszych dwóch latach życia człowieka. Emocjonalna sytuacja dziecka w tym okresie ma zasadniczy wpływ na jego rozwój, a przechowywane z tego okresu zachowania emocjonalne, choć nie ujęte jeszcze w słowa, staja się szkicem schematu emocjonalnego funkcjonowania u dorosłego człowieka. Deprawacja emocjonalna w okresie wczesnego dzieciństwa powoduje funkcjonalny niedorozwój mózgu emocjonalnego i ogranicza skuteczność i elastyczność połączeń miedzy nim, a mózgiem racjonalnym.

Naukowcy twierdza, iż tradycyjny iloraz inteligencji, wyznaczany przez badanie głownie uzdolnień językowych i matematycznych, określa tylko 20% czynników, które decydują o naszym sukcesie w życiu. Pozostałe związane są z inteligencja emocjonalna.

Traktowanie chłodnych i beznamiętnych procesów analizy i syntezy jako wyznacznika inteligencji człowieka nie da sie juz pogodzić z faktami anatomicznymi i fizjologicznymi, ale też z najzwyklejszą obserwacją.

Inteligencja emocjonalna związana jest, a często wręcz utożsamiana, z tzw. inteligencja społeczną, określana jako "zdolność rozumienia innych osób, tego co nimi kieruje, czyli zdolność rozpoznania i właściwego reagowania na nastroje, temperamenty, motywacje i pragnienia innych osób".

Nierozerwalnie z nią (nie można rozumieć innych nie rozumiejąc siebie) istnieje inteligencja intrapersonalna, która warunkuje samopoznanie, a wiec "dostęp do swych własnych uczuć i zdolności różnicowania ich oraz polegania na nich w kierowaniu sie swoim zachowaniem".

Oba te rodzaje inteligencji niewiele maja wspólnego z tradycyjnie badanym IQ. Gwoli rzetelności należy jednak zaznaczyć, że korelacja takowa istnieje, jednak jest tak słaba, że prawie nieistotna. Nie należy jednak wyciągać z tego wniosku, ze inteligencja mierzona wskaźnikiem IQ jest bez znaczenia. Raczej chodzi o nowe, wielowymiarowe i wielopoziomowe spojrzenie na inteligencje, a nie odrzucanie np. zdolności logicznego myślenia, jako bezprzydatnych w życiu.

Jakie są konsekwencje nowego sposobu traktowania inteligencji?

Przede wszystkim są to konsekwencje dotyczące wychowania. Inteligencja emocjonalna kształtuje się przede wszystkim w domu. Nie wystarczy uczyć dziecko dobrych manier, porządku w swoim otoczeniu, szacunku do dorosłych itd. Konieczna jest nauka rozpoznawania i nazywania własnych emocji, połączona z przyswajaniem sobie sposobów ich akceptowanego wyrażania.

U podstaw gniewu, czy smutku dziecka leża inne, bardziej specyficzne emocje, które powinny być uświadamiane i nazwane. Coś, co zostało nazwane jest "moje", w sensie: jest włączone w struktury poznawcze dziecka. To, co nie jest nazwane jest "nie moje", jest "poza mną", lub jest nierozpoznanym, a więc nie podlegającym kontroli, impulsem. Nazwanie emocji nie jest wystarczającym elementem prawidłowego kształtowania emocjonalnego dziecka, jest jednak ważnym pomostem łączącym inteligencje emocjonalna z racjonalna, poszerzającym jego samoświadomość.

Dlatego rozmowy o przeżywanych emocjach i uczuciach wyższych są tak samo ważne, jak rozmowy o przyszłości, wartościach i normach społecznych, gdyż są "materiałem" kształtującym rozumienie siebie i innych, a to z kolei gwarantuje emocjonalna równowagę, ponieważ stwarza podstawy kształtowania się prawidłowej komunikacji emocjonalnej, bez której najbardziej nawet logiczny człowiek popada w konflikty z otoczeniem i nie rzadko w społeczną izolacje. A od tego juz tylko krok do patologii.

Równolegle z rozumieniem własnych emocji powinno rozwijać się w dziecku zdolności do emocjonalnego rozumienia innych. Podstawą jest tu empatia, czyli zdolność wczuwania się w stany emocjonalne innych. Psychologowie twierdza, iż w empatii tkwią korzenie moralności człowieka.

To zdolność do stawiania sie w sytuacji innego człowieka połączona z wyczuciem jego emocji skłania nas do przyjmowania i przestrzegania określonych zasad moralnych i jest podłożem naszych ocen oraz postępowania.

Intelekt połączony z empatia jest tym najbardziej naturalnym strażnikiem sprawiedliwości w nas, dzięki któremu krzywdy i cierpienia innych jesteśmy w stanie odczuwać jako własne i reagować na dziejącą się obok niesprawiedliwość.

Od inteligencji emocjonalnej zależy wiec to, jaki mamy stosunek do inności otaczających nas ludzi, czy i jak potrafimy krytykować, na ile ulegamy stereotypom, czy potrafimy być lojalni wobec grup, do których przynależymy, czy i jak potrafimy się przeciwstawiać ksenofobicznym uprzedzeniom, a także to jakie są stosunki w naszej rodzinie i najbliższym otoczeniu, oraz to na ile satysfakcjonujące są nasze intymne związki i jak dobieramy sobie życiowych partnerów.

Nauka emocjonalnego abecadła zaczyna się w rodzinnym domu i to w nim rosną emocjonalni geniusze lub emocjonalni analfabeci o wysokim ilorazie inteligencji. Natura obdarzyła nas dwoma mózgami – racjonalnym i emocjonalnym. Tylko praca nad rozwojem obu tych struktur czyni nas w pełni istotami ludzkimi.

I na koniec moja osobista refleksja. Myśląc o inteligencji racjonalnej i emocjonalnej nasunęło mi się takie skojarzenie: dzięki inteligencji racjonalnej potrafimy czytać zapis nutowy muzyki świata, który nas otacza. Dzięki inteligencji emocjonalnej słyszymy także to, co jest poza tym zapisem. Tylko prawdziwi artyści potrafią łączyć w sobie jedno i drugie i wtedy słyszą w pełni.

Wydaje się, iż niedorozwój inteligencji emocjonalnej i przerost inteligencji racjonalnej jest jedną z cech najbardziej negatywnie odbijającą się na sytuacji współczesnego, inteligentnego człowieka. Zostaje nam mieć nadzieje, że z czasem zmienią się kryteria oceny inteligencji i w przyszłości mówiąc "człowiek inteligentny", będziemy rozumieli, iż nie tylko potrafi on sprawnie, logicznie myśleć, ale też jest wrażliwy emocjonalnie, empatyczny i moralny.

Elżbieta Kołakowska©1999

Artykuł ukazał sie w nowojorskim tygodniku "KURIER Plus" w 1999 roku